wtorek, 11 października 2011

w końcu!


ja tak na szybko, poki Zosia spi :)
brzuchowe problemy Bziuka zelzaly, byl jeden tydzien kiedy po prostu myslalam ze zwariuje tak bylo zle, ale doczekalismy poprawy i teraz jeszcze nie jest dobrze, ale juz jest calkiem akceptowalnie :) dziecie usmiecha sie juz do nas, uwielbia przewijanie, kapiel to tez juz jest fun, jedyne co nas teraz troche meczy to pora chodzenia spac. ogolem Zosia przesypia noce calkiem ladnie – karmienia co 4h w nocy nie sa takie zle. ale. no musi byc ale :) pora chodzenia spac Bziuka to najczesciej troche przed polnoca. mi to nie przeszkadza bo moge z nia dluzej rano pospac ale M. wstaje do pracy w okolicach 6 i te kilka godzin snu to dla niego za malo. no nic, mam nadzieje ze jeszcze uda nam sie ja przestawic na wczesniejsze spanie, bo jak do tej pory to wszystkie proby konczyly sie niepowodzeniem ;)
generalnie Bziuk rosnie jak na drozdzach i jak to moja mama ujela ‘robi sie z niej taki pucek’, dowod ponizej:
a z konnych wiesci to siwy nas ostatnio nastraszyl. ogolem w koncu zaczyna mu sie powoli kruszyc falszywa podeszwa w przodach no i ostatnio w jednym przodzie odpadl mu taki wiekszy kawalek blisko jednej sciany wsporowej. a ze on nad wyraz zdolny jest do robienia sobie krzywdy to musial gdzies jakims kamyczkiem sobie tam przywalic, bo ostatnio dostalismy telefon ze kon kuleje jakby mu nogi poprzestawiali. pojechalismy na inspekcje jak M. wrocil z pracy i rzeczywiscie – Ami kuleje, nic nigdzie nie grzeje, standardowa zagrywka siwego. na szczescie tego samego dnia byla w stajni wetka, miala czulki do kopyt i przy sprawdzaniu kopyta okazalo sie ze znowu mamy takie pseudo podbicie. mowie pseudo bo na szczescie siwy szybko przestal kulec i juz jest soba :)
Bilu na szczescie (odpukac, tfu tfu) nic sobie nie robi, a ze bylismy w niedziele w stajni to stwierdzilam, ze czas kontynuowac reaktywacje konska i wsiadac. osiodlalam i sprawdzilam z ziemi czy aby nie ma jakis dziwnych brykajacych pomyslow w konskiej glowie. nie bylo. az dziwne, biorac pod uwage fakt, ze skary mial ponad roczna przerwe w chodzeniu pod siodlem – wlasciwie od czasu zeszlorocznego kursu PNH to byla jakas jedna czy dwie moje jazdy w pazdzierniku, pozniej na wiosne Mat go wzial raz pod siodlo, a tak to byla konska idylla, czyli totalna laba ;) no coz, kon nie fochuje to wsiadamy. ojaaaaaaa, jaka bylam szczesliwa siedzac w siodle. nawet dowod fotograficzny jest!
ogolem – zero fochow, zero buntow. przy wsiadaniu stal ladnie. ruszal ladnie. zatrzymywal sie ladnie. troche leniwe byly przejscia ze stepa do klusa (a jakze, odmowic sobie nie moglam:P ). ale nie narzekam, wole lenistwo niz typowe dla skarego rozpedzanie sie ktorego – o dziwo – wlasciwie nie bylo. naprawde zdziwiona bylam, bo sadzilam ze po przerwie bedziemy musieli nad tym popracowac a tu taka mila niespodzianka. full control w klusie, moze momentami malo precyzyjnie bylo ale jak na taka przerwe to i tak bosko.
naprawde, po raz kolejny docenilam PNH – kto zna Bilona ten wie ze to kon bardzo zywy i uwielbiajacy biegac… nie sadzilam ze po takiej przerwie wystapi taka wspolpraca w temacie tempa. no po prostu cud miod :) fizycznie oczywiscie mamy duzo do wypracowania, bo miesni to Bilu ma zero, a brzuch opadl jak u zrebnej kobylki – ale piekne jest to, ze skary nic a nic nie zapomnial z dobrych nawykow – good banana otrzymuje prawie od razu, troche nad zaangazowaniem zadu popracujemy jak juz sie kon fizycznie ogarnie i bedzie git :)
wiem, ze w samych superlatywach sie wyrazam, ale serio po zakonczeniu tej niedlugiej jazdy bylam taka szczesliwa ze az mialam ochote podskakiwac z radosci :P teraz oby tylko znalezc czas, oby hala stanela do zimy i moze uda sie wrocic do formy :)

  • Napisane przez Malgosia około 1 rok temu.Odpowiedz
    Dobrze, ze juz lepiej – dzieci, ktore mniej placza sa bardziej kochane przez rodzicow ;)
  • Napisane przez dea około 1 rok temu.Odpowiedz
    Fajnie poczytać pozytywne wieści – pozdrawiamy z Łapina -u nas też się hala buduje ;)