blog.pl mnie zirytował migracją do nowej platformy. tak więc przenoszę się w nowe miejsce. czyli tutaj.
tak jak pisałam wcześniej skończyły mi się weekendy w pracy (w ogóle chwilowo - albo i nie - mam wolne, ale o tym jakoś kiedyś później) zatem ostatnio nawet nam się coś z końmi udało porobić. i to poza kopytami.
Bilu nie narzeka, widać że zadowolony. i jakoś tak jesiennie pełen energii. do tego stopnia że ostatnio popracowaliśmy sobie nad odesłaniami w circling w galopie. i działało!
może nie widać ale na twarzy mam mega zaciesz z tego jak się Bilu stara :)
nawet nie wiem kiedy skary mi się tak ogarnął. dla porównania ostatnio miałam okazję łapać i pakować do boksu nowego padokowego kolegę naszych chłopaków. iik. już zapomniałam jak to jest jak koń nie reaguje na mowę ciała. i ignoruje nacisk. serio nie wiem jak tak można, przecież taki koń zupełnie nieobsługiwalny jest ;)
a w temacie ogarniania to ćwiczyłam sobie ostatnio stick to me i z Bilonem i z Amisiem i trzeba przyznać, że siwy jakoś bardziej skory do synchronizacji był. z Bilonem raz było dobrze...
a raz musiałam przypominać, że jak ja zakręcam to zakręca też i koń...
a jak już o siwym mowa, to szlag nas mało nie trafił w niedzielę. zresztą dalej trafia. zaczęło się radośnie i niewinnie - taki miły spacerek po lesie odbyliśmy, w większym niż zazwyczaj gronie - ja z Zośką na plecach w nosidle i z Bilonem na linie, dziewczyny na/z końmi i M na/z siwym. no i pod koniec spaceru jak już stajnia była niemalże tuż tuż za rogiem co zrobiła ta siwa fajtłapa? ano poślizgnął się. bo szedł nieuważnie, jak to on. lewy przód mu wyjechał do przodu. tak niefortunnie, że wg usg zrobionego następnego dnia rano naderwał sobie ścięgno koło łopatki. jeszcze żeby M wtedy siedział w siodle to może bym była bardziej wyrozumiała ale nie, bo to już było pod koniec spaceru i prowadził go w ręku, w ramach relaksu. szczerze? no comment. aż szkoda gadać, serio serio.
na koniec, dla poprawy nastroju stajenna Zosia, która jeszcze nie wie że od pastucha należy trzymać się z daleka bo potrafi kopnąć:
i zdjęcie pt. "zje mnie czy mnie nie zje?" :)
wtorek, 18 września 2012
poniedziałek, 3 września 2012
i znowu reaktywacja?
ależ mnie tu dawno nie było, uhuhu
dużo się działo, mało czasu było. reaktywacja Bilona troche się odłożyła w czasie, bo od początku lipca wróciłam do pracy i dostałam taki grafik, że praktycznie każdy weekend spędzałam w pracy. jeszcze do czerwca zdarzyło mi się kilka razy cos porobić, co nawet zostało uwiecznione na poniższym zdjęciu:
co lepsze, Ami miał dobry okres i M. również znalazł czas (pomiędzy jednym a drugim robieniem kopyt) wsiąść i sprawdzić sterowność siwego:
z tego co pamiętam to było nieźle. oj tak, fajnie jest mieć ułożone konie które mogą nicnierobić długi czas, a jak się na nie wsiądzie to nawet nie pomyślą żeby człowieka zbryknąc czy coś w ten deseń
niestety (albo stety ) teraz jak skończyły mi się weekendy w pracy znowu wracamy do prac wyłącznie naziemnych
wczoraj np. udało nam się po mojej pracy wyrwać do stajni, oczywiście głównie w celu nadrobienia zaległości kopytowych. Bilu miał strasznie dużo różnych pomysłów co można by robić zamiast grzecznego stania do strugania (tu kroczek, tam kroczek, tu trawka, tam krzaczek…) aż w końcu zdecydowałam, że nie ma tak, trzeba się troche poustawiać. oddałam Zośke, wzięłam konia na plac i tu nastąpiło zdziwienie. mój koń chyba po prostu nie miał innego pomysłu jak mi przekazać, że on chce się BAWIĆ! super chętny był do ruchu naprzód, super grzeczny, poturlaliśmy się troche po placu, posprawdzałam różne guziki. działały. piękne zagalopowania dostałam w circling. takie ze zrównoważonego kłusa, na pierwszą fazę i z błyskawiczną reakcją. no po prostu Bilon turbokulka rządzi
a Zosia? Zosia zdecydowała się zacząć odkrywać swiat na dwóch nogach kilka dni przed skończeniem 11 miesięcy. wszyscy się dziwią skąd ona tyle energii bierze. ja też nie wiem, ale chciałabym żeby się ze mną tym podzieliła
- Napisane przez magda około 2 tygodnie/i temu.Odpowiedzno wreszcie, bo już się doczekać nie mogłam newsów! ja też zaczynam dzieciom zazdrościć energii…
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Komentarze
Dodaj komentarz Trackback