wtorek, 18 września 2012

zmiany, zmiany, zmiany. i siwy ciamajda.

blog.pl mnie zirytował migracją do nowej platformy. tak więc przenoszę się w nowe miejsce. czyli tutaj.
tak jak pisałam wcześniej skończyły mi się weekendy w pracy (w ogóle chwilowo - albo i nie - mam wolne, ale o tym jakoś kiedyś później) zatem ostatnio nawet nam się coś z końmi udało porobić. i to poza kopytami.
Bilu nie narzeka, widać że zadowolony. i jakoś tak jesiennie pełen energii. do tego stopnia że ostatnio popracowaliśmy sobie nad odesłaniami w circling w galopie. i działało!

Photobucket


może nie widać ale na twarzy mam mega zaciesz z tego jak się Bilu stara :)

Photobucket

nawet nie wiem kiedy skary mi się tak ogarnął. dla porównania ostatnio miałam okazję łapać i pakować do boksu nowego padokowego kolegę naszych chłopaków. iik. już zapomniałam jak to jest jak koń nie reaguje na mowę ciała. i ignoruje nacisk. serio nie wiem jak tak można, przecież taki koń zupełnie nieobsługiwalny jest ;)
a w temacie ogarniania to ćwiczyłam sobie ostatnio stick to me i z Bilonem i z Amisiem i trzeba przyznać, że siwy jakoś bardziej skory do synchronizacji był. z Bilonem raz było dobrze...

Photobucket

a raz musiałam przypominać, że jak ja zakręcam to zakręca też i koń...

Photobucket

a jak już o siwym mowa, to szlag nas mało nie trafił w niedzielę. zresztą dalej trafia. zaczęło się radośnie i niewinnie - taki miły spacerek po lesie odbyliśmy, w większym niż zazwyczaj gronie - ja z Zośką na plecach w nosidle i z Bilonem na linie, dziewczyny na/z końmi i M na/z siwym. no i pod koniec spaceru jak już stajnia była niemalże tuż tuż za rogiem co zrobiła ta siwa fajtłapa? ano poślizgnął się. bo szedł nieuważnie, jak to on. lewy przód mu wyjechał do przodu. tak niefortunnie, że wg usg zrobionego następnego dnia rano naderwał sobie ścięgno koło łopatki. jeszcze żeby M wtedy siedział w siodle to może bym była bardziej wyrozumiała ale nie, bo to już było pod koniec spaceru i prowadził go w ręku, w ramach relaksu. szczerze? no comment. aż szkoda gadać, serio serio.

na koniec, dla poprawy nastroju stajenna Zosia, która jeszcze nie wie że od pastucha należy trzymać się z daleka bo potrafi kopnąć:

Photobucket

i zdjęcie pt. "zje mnie czy mnie nie zje?" :)

Photobucket

1 komentarz:

  1. Cześc Aniu,
    ładnie tak i wesolutko wygladacie a mala do schrupania,pozdrawiam,Basia &Pepita.

    OdpowiedzUsuń